-Aaaaaaaaaaaa! - rzekł Alex.
- Oooooch - jęknęłam.
Rzeczywistość nieubłaganie
pokazuje, że za kilka dni dotkniemy indyjskiej ziemi. Niby wszystko popakowane,
zaplanowane, przegadane, ale jakoś tak..nieswojo.
Jak będzie? Jak poradzą sobie
dzieci, a jak my? Co z pogodą? Czy uda się nam kupić upragnione bilety na kolej? Czy damy
radę złapać oddech?
Co (bo pytanie "czy" wydaje się być nie na
miejscu) nas będzie chciało złamać? Mętlik w głowie. Jedyne co może pomóc na
nasze nagłe niepokoje to - bycie już TAM. Jeszcze tylko 5 dni...
![]() |
Za poprzedniej wyprawy witały nas Indie tak, w zdezelowanym autobusie z Bangalore do Ooty. |