Zasada jest taka: jeśli przeżyjesz i nie zrezygnujesz w
trakcie wyrabiania wizy indyjskiej masz szansę wrócić z Indii bez kaftana
bezpieczeństwa. Cały absurd, nieruchawość, kumoterstwo i pojmowanie czasu
w wydaniu indyjskich instytucji można poczuć już nad Wisłą – podczas wyrabiania zgody na
wjazd na subkontynent.
Bo co niby mam napisać odpowiadając na pytanie do kogo
jadę? Skoro jadę w otchłań indyjskiego świata, gdzie mieszkać będę to tu to tam,
nie wiem kogo spotkam, wszystko jest przygodą? Jaki zawód wykonywany wpisać
trzylatkowi? (a wpisać trzeba, bo program do aplikowania on-line jest bezwzględny). Kobieta zaś traci
całe wykształcenie i doświadczenie zawodowe jeśli tylko decyduje się na
wychowanie dzieci. Jako „żona przy mężu” jestem jego cieniem - sumiennie zakreślamy zatem pozycję housewife.
Kilka stron internetowych formularza prześwietliło całą
rodzinę Beżowych. I wprawiło w lekki stres. Co prawda już dwa razy przeszliśmy
weryfikację, to i czy tym razem się nam uda? Pytania o to czy dziadkowie nie byli w Pakistanie i inne temu podobne to standard.
Przez cztery lata przerwy od
indyjskich realiów zapomnieliśmy jak zaskakujące sytuacje nas czekają, kiedy
tylko przekroczymy granice. Już czujemy zapach stosów magazynowanych
papierzysk, wyobrażamy sobie długaśne
formularze jakie przyjdzie nam wypełnić i cieszymy się na jedyne w swoim
rodzaju obcowanie z funkcjonariuszami stojącymi na straży porządku wszelakiego
w Indiach. Impossible India
Brama Indii a przed nią nieustające prace remontowe |