Bilety, rachunki, foldery, mapki, odręczne rysunki, opakowania, etykiety - sterty kawałków papieru, czasem skrawków tkanin czy zasuszonych roślin to produkt uboczny naszych podróży. Oprócz zdjęć i notatek to istotny sposób pakowania wypraw we wspomnieniach. Nawet po kilku latach kolorowe wycinki przypominają nam miejsca, wydarzenia, ludzi. Czasami trzymają jeszcze zapach wspominanych chwil. W każdym razie aromaty Indii znaleźliśmy na nowo w pudle z 2006 roku, kiedy to po raz pierwszy wylądowaliśmy w New Delhi. Fajnie było na nowo odnaleźć je po sześciu latach.
Jedyny problem z szeleszczącymi pamiątkami to miejsce, jakie zajmują. Sterty makulatury rozrastają się z roku na rok, niebezpiecznie piętrzą się grożąc lawiną odległych obrazów.
Jedyny problem z szeleszczącymi pamiątkami to miejsce, jakie zajmują. Sterty makulatury rozrastają się z roku na rok, niebezpiecznie piętrzą się grożąc lawiną odległych obrazów.
Zwykłe śmieci w niezwykłej oprawie. |
Przez ostatnie lata skutecznie zapchaliśmy parę plastikowych pudeł i zajęliśmy kilka półek na regale z książkami. Wielokrotnie odgrażaliśmy się, że z braku miejsca nasze zbiory czeka zagłada w zapomnieniu na śmietnisku. Dopiero stosunkowo niedawno, po berlińskiej przygodzie z Maxem, oświeciło nas - kolorowe papierki zamknęliśmy w kolażach - mapach naszych wspomnień. Od tej pory konsekwentnie uprawiamy śmiecio-zbieractwo profilowane. Tak też zrobiliśmy podczas podróży do Syrii z których relację możecie przeczytać TUTAJ.
Kolaże lepiej niż zdjęcia przypominają nam o tym co i gdzie było. Patrzymy na nie codziennie jedząc śniadania, bawiąc się z dziećmi czy planując kolejne wyprawy. Wkrótce do naszej kolekcji dojdzie kolejny "składak" z tegorocznej przygody w Indiach. Na razie jeszcze dojrzewa leżąc w rozsypce w podróżnej teczce. Ale wierzymy, że wkrótce będziemy się mogli nim pochwalić.
A to kilka przykładów naszych papierowych składanek:
Indie 2006 |
Indie 2008 |
Syria 2010 |