Slideshow

Chwila cierpliwości...

Indie z dziećmi – must see

Na bieżąco trudno jest ocenić, co tak naprawdę nas zachwyca. Dopiero z dystansu kilku tysięcy kilometrów, grzebiąc we wspomnieniach przywiezionych znad Gangesu, uświadomiliśmy sobie, gdzie naprawdę byliśmy szczęśliwi, co nas najbardziej zachwyciło czy oczarowało. Zatem przedstawiamy subiektywną listę „must see” z naszej ostatniej podrózy. Krótko mówiąc: co spośród wszystkich miejsc, jakie dane nam było odwiedzić, zapadło nam najbardziej w pamięć.

Rishikesh – Absolutny Nr 1. Przyznany za: przepiękne, zalesione góry wokół świętego miasta, wspaniałą atmosferę miejsca pielgrzymkowego, niezapomniane chwile spędzona nad strumieniem (podobno w okolicy jest więcej takich miejsc), olbrzymi taras, który da tyle radości dzieciom i plany fotograficzne non-stop.

Ghaty w Rishikeshu o zmroku a w tle idące spać góry.


Swaminarayan Akshardham – Miejsce, które po prostu trzeba zobaczyć w Indiach. Zbudowana z niezwykłym rozmachem świątynia w New Delhi. Połączenie Disneylandu z Świątynia Opatrzności, choć z pewnością o niebo bardziej urodziwe i bardziej atrakcyjne. Byliśmy tam cały dzień i ani chwili się nie nudziliśmy. Wspaniałe miejsce na wypoczynek od gwaru New Delhi

Jeżeli ktoś nie wie co to znaczy gwar New Delhi - to wygląda to mniej więcej tak.

Ghaty w Haridwarze – Nasz Nr 3. Miasto, które uwiodło nas kalejdoskopem barw na ghatach i na bazarze. Chociaż za nic nie chcielibyśmy tam się zatrzymać – tłoczno i głośno.

Ghaty w Haridwarze to miejsce bajecznie kolorowe i pełne życia

McLeod Ganj – Czwarte miejsce zajmuje nie tyle miasto, co góry wokół niego. Samo miasto nie jest zachwycające, ale warto zagryźć zęby i traktując McLeod wyłącznie jako sypialnię rozkoszować się górskimi ścieżkami wokół. Nasze „must see” Nr 4 również ze względu na rozkosz podniebienia w restauracji Tybet Kitchen i towarzystwo mnichów wędrujących po górach.

Tu człowiek nigdy nie jest pewien czy osiągnął szczyt, gdyż ciągle jest coś wyżej i dalej - nasze niespełnione marzenia - ale wiemy jedno w Himalaje wrócimy.

Droga do Ranakpur i Kumbhalgarh – To po prostu trzeba zobaczyć. Naprawdę nie żałowaliśmy ani jednej chwili spędzonej w samochodzie ani ponad tysiąca rupii jakie na to wydaliśmy. Przez cały dzień mieliśmy za oknami Indie jak ze snów. Z przerwą na świątynię i twierdzę, oblepione przez turystów. Ale i to nas nie zmęczyło, bo dzieci miały zabawę podczas sesji zdjęciowych. Nr 5.

Pasterze pędzący stado to normalny widok na indyjskich drogach.

Hauz-khas village - Nieoczywisty cel w New Delhi, Nr 6 w naszym subiektywnym rankingu. Dzielnica galerii, dobrych restauracji i malowniczych ruin położonych w rozległym parku. I te kolory o zachodzie słońca! 

Miejsce pełne bohemy i kolorów, mogące się śmiało równać do artystycznych dzielnic Paryża czy Berlina.

Monsunowy Pałac w Udaipurze – Wyjazdu bez tego miejsca być nie mogło. Nr 7 wśród bestów. Ocena za: wyjątkowe widoki, niespełniony spacer ścieżką Macharany (mamy po co wracać) po wzgórzach, dreszczyk emocji, że gdzieś za krzakiem może się czaić jakiś leopard i (specjalne punkty od Alexa) za nie opisaną przez nas na blogu salę ablucji z podtekstami dla dorosłych.

Widok na wiele kilometrów, nieopodal dolina nazywana od kwiatów Kurkumy (Turmeric. ang.) kwitnących na żółto-czerwono. Taki kolor dawała jej krew po wielkich bitwach między Maharaną Udaipuru a cesarzem Akbarem wsiąkająca w żółtawą ziemię .

Basia patrzy na osławioną dolinę wyłaniającą się zza najbliższych wzgórz.