Slideshow

Chwila cierpliwości...

Polem, lasem

Jest weekend, jest wyprawa! Z tymi słowami na ustach zapakowaliśmy się w sobotni poranek do samochodu i pojechaliśmy kolejny raz penetrować okolice Puszczy Kozienickiej. Tym razem celem naszej mini-wyprawy była sama Puszcza i otaczające ją nadrzeczne tereny.

Pędziliśmy ile mocy w naszym aucie, żeby zdążyć przeskoczyć te niecałe sto kilometrów z Warszawy w okolice Radomki, zanim nawierzchnia zacznie się na drogach roztapiać. Zdążyliśmy, ale zamiast zieleni ogrodów, soczystych pół i cienistych lasów trafiliśmy na chrzęst wypalonej trawy, omdlałe kwiaty i znudzone muchy. Komarom w taki upał nawet skrzydeł nie chce się ruszyć, więc spokój był.

W naszym bagażu, nawet na tak krótki wypad, nie mogło zabraknąć hamaków. Przeczekujemy w nich najgorszy upał.


 
Życie tętniło na brzegach rzeki. Kajaki, wędkarze, amatorzy kąpieli, plażowania - brać, wybierać. Max z Alexem rzucili się w nurt w poszukiwaniu skarbów. Brodzili, schylali się, łowili, debatowali. A w tym czasie Melaczka w swoim przedpotopowym trykociku wygarniała wszystko na plaży. Wróciliśmy bogatsi o kilka znalezisk.

Kiedy słońce przestało palić ruszyliśmy w świat, szlakiem zbóż. Dzieciaki, przyzwyczajone do plastikowych opakowań i porcjowanej menażerii na sklepowych półkach, z zachwytem macały pszenicę, owies, żyto i inne dobra rosnące. Radośnie pokrzykiwały za krowami, końmi, a na widok królików wyły z zachwytu. Potężny, hałaśliwy kombajn rozłożył małe Beżowe  na łopatki.

Trochę z powodu późnego startu, a trochę przez przydługą, ale rozkoszną przerwę na kąpiel w Radomce, zmierzch złapał nas w drodze powrotnej. Ale ani późna pora ani długa trasa nie zmogła naszych dzieci. Gdzież tam! Do późnej nocy czatowały na małą nornicę, która przychodziła pod ganek, żeby zbierać kawałeczki chleba.

 Dzień później ruszyliśmy na rekonesans Puszczy Kozienickiej, a w zasadzie jej wycinka w pobliżu rezerwatu Źródło Królewskie. Słyszeliśmy już wiele na temat tego miejsca: że urokliwe, że nudne, że zawodzi oczekiwania, że musimy pojechać. Musieliśmy więc sami wyrobić sobie zdanie. Jechaliśmy z lekkim stresem, gdyż trasa przy samych źródłach obecnie jest remontowana, i podobno dostępna dla zwiedzających w małym zaledwie stopniu. Nic bardziej mylnego! 

Rezerwat warto odwiedzić dla meandrującej rzeczki Zagożdżonki i malowniczych łąk rosnących na podmokłym terenie. Ale jeśli ktoś lubi maszerować, tak jak my, warto się przejść szlakiem zielonym i niebieskim ze wsi Śmietanki i z powrotem.Schodziliśmy ten teren d-o-k-ł-a-d-n-i-e, bo Axelowi się błędnik chyba z "błądnikiem" pomylił;)