Z nami to jest tak: albo pędzimy jak wariaci, albo zatrzymujemy się na jakiś końcach świata, zakrętach, za którymi niewiele co już jest (na przykład autostrada;)) i rozczulamy się nad BYCIEM. Nuda? A skądże!
Biebrza nas tak oczarowała miesiąc temu, że znowu wylądowaliśmy w Burzynie. Po co?
- żeby nogi w rzece moczyć (kąpać się nie da, za wysoka woda)
- tarzać się w piachu polnych dróg
- nabijać kilometry na piechotę po okolicy (wszystkim lubiącym maszerować polecamy gorąco)
- wcinać warzywa prosto z ziemi
- gonić plamy słońca w leśnych gąszczach
- prowadzić długie rozmowy z wszystkimi, których uda nam się na drodze znaleźć (a nad Biebrzą ciekawie - albo trafiamy na "swojaków" albo na jakieś tytuły uniwersyteckie).
Jednym słowem - bosko!
 |
Zastanawiamy się, skąd te ślimaki, bo my trasę pokonaliśmy raczej w innym tempie. |
 |
Sprawność naprawiacza szlaków zdobyta! 10 punktów na skali bohaterstwa ojcowskiego. |
 |
Wędrowali.... |
 |
...a jak trzeba było przedzierali się. |
 |
Ważne są proporcje wody z dołu i z góry. |
 |
Pachnąco. |
 |
Smakowicie. |
 |
Nadbiebrzańskie kolory zawsze nas porażają. |
 |
Gdzieś na drodze. |
 |
I kawałek dalej. |
 |
Skąpani w zbożu. |
 |
W odcieniach narodowych. |
 |
Woda przyciąga. |
 |
Krowy rulez! |