Slideshow

Chwila cierpliwości...

Dwie twarze Dublina

Za pierwszym razem kontakt był krótki i intensywny. Ciasno, brudno, ciemno, smutno. Po niecałej godzinie spaceru uciekliśmy do parków, żeby porażająco wykoszonymi trawnikami, przemykając pod drzewami wrócić do samochodu. 
Przekonani, że jedynym słusznym sposobem poruszania się po Irlandzkiej stolicy jest autobus (w zasadzie cały dzień moglibyśmy go zwiedzać z perspektywy pierwszego piętra pojazdu) niechętnie daliśmy się namówić na kolejną wizytę w "centrum".
Niejako przypadkiem trafiliśmy na doki. I wszystko co dookoła: przestrzeń, ciekawą architekturę, kanały, i życie, którego brakowało nam w "starej" części miasta.
Może sprawiło to słońce, które zalewało Dublin, może już zdążyliśmy się przyzwyczaić do irlandzkiej skali życia - nie wiem. Grunt, że z chęcią tu wrócimy. 

W tle Dublin. "Stary" Dablin.

Właściwa perspektywa



Jesienna stolica