Slideshow

Chwila cierpliwości...

Beżowi na Narodowym

Szykując się do wyjazdów w dalekie kraje zastanawiamy się, co najgorszego może nam się przydarzyć

na miejscu. Nie chodzi o masochistyczna przyjemność stresowania się na zapas, ale wypracowanie 

zasad, przygotowanie się na to, co może nas spotkać. Szczerze mówiąc, takie logistyczne ćwiczenia 

sprawiają nam wielka radość. Zwykle są to czysto teoretyczne rozważania, ale czasami trafi 

nam się możliwość testowania naszych rozwiązań w terenie.

Stadion Narodowy marzył nam się od dłuższego czasu. Mijając biało-czerwony koszyk nad Wisłą 

dzieciaki zawsze pytały co to jest i kiedy tam pójdziemy. I stało się. Dzięki portalowi czasdzieci.pl 

mogliśmy wziąć udział w Warszawskich Targach Turystycznych. Założenie było takie: jako Klub 

Nomadów stoimy, zachęcamy, odpowiadamy na pytania. Łatwe, miłe i przyjemne. Dzieci zostały 

poinformowane o zasadach:

- nie oddalamy się bez „odmeldowania”

- jeżeli nawet, to na odległość wzroku

- bez „odmeldowania” z nikim nie wolno im odejść z naszego stanowiska 

Tyle teorii. W praktyce staliśmy, rozmawialiśmy i zezowaliśmy na Maxa i Melakę. Ale wystarczyło 

jedno mrugnięcie, żeby w którymś momencie dzieci zniknęły. Nie odeszły daleko. Nie zdążyły się 

nawet przestraszyć. Ale dzięki temu udało nam się dostrzec luki systemowe, które w podróży mogłyby 

nam co najmniej przyspieszyć akcje serca, a nawet doprowadzić do dramatu.


Ostatnie przygotowania do "dyżuru"


Woooooow! Możemy tam wejść?


Ludzie? jacy ludzie? Mnie tam zwisa i powiewa.